Ireneusz Kwieciński: „Wracam, bo chcę szkolić młodzież”
Po trzech latach przerwy Ireneusz Kwieciński powrócił do funkcji trenera żużlowego. Były zawodnik KKŻ-u Krosno, Falubazu Zielona Góra i Polonii Bydgoszcz po zakończeniu kariery zawodniczej był również mechanikiem. Ireneusz Kwieciński pracował w tej roli między innymi dla Jarosława Hampela i Hansa Andersena. Z oboma współpracował w czasie ich startów w cyklu Grand Prix. 46-letni obecnie szkoleniowiec licencję instruktora sportu żużlowego zdobył w 2009 roku i rozpoczął pracę w roli trenera KSM-u Krosno, który prowadził przez 8. lat. Po rozstaniu z pierwszą drużyną KSM-u, w sezonach 2017 i 2018 opiekował się szkółką żużlową w Krośnie. W 2020 roku pełnił rolę komisarza toru PZM. Poniżej wywiad, którego Ireneusz Kwieciński udzielił dla oficjalnego serwisu Cellfast Wilków – wilkikrosno.pl
– Jakie to uczucie wrócić do krośnieńskiego żużla w roli trenera, ale w zupełnie nowych realiach?
– Jeżeli człowiek wraca w miejsce, które mu się dobrze kojarzy, to znaczy, że jest sentyment i zadowolenie. Fajnie, że po czteroletniej przerwie otwierają się dla mnie nowe możliwości. Możemy w Krośnie zrobić w żużlu coś dobrego i jestem przekonany, że w obecnych realiach warto spróbować. Dlatego podejmuję tę rękawicę. Myślę, że jestem na ten żużel skazany i po prostu ciągnie wilka do lasu.
– Czym zajmował się pan ostatnio nie będąc przy krośnieńskim żużlu?
– Pracuję zawodowo w branży ubezpieczeń. Na żużel oczywiście się nie obraziłem, bo ostatnio pełniłem funkcję komisarza toru w Polskim Związku Motorowym. Obserwowałem więc z bliska wszystko to, co dzieje się w speedwayu. Zresztą od momentu, kiedy pojawił się sport w mojej głowie, zawsze byłem przy żużlu. Byłem zawodnikiem, mechanikiem, trenerem, komisarzem, a więc tych funkcji trochę się nazbierało, więc i doświadczenia też.
– Jakie są pana wrażenia z dotychczasowych poczynań Wilków? Chodzi o funkcjonowanie klubu i to co dzieje się wokół niego?
– W pierwszym roku działalności Wilków przyglądałem się wszystkiemu z bliska będąc na każdym meczu, a w drugim nie mogłem być tak regularnie z racji obowiązków na ligowych torach. Duże wrażenie na pewno robi na mnie oprawa meczów. Widać pełny profesjonalizm i nową jakość w krośnieńskim żużlu. Tu nie chodzi tylko o wynik sportowy, który jest świetny. Mówię też o całej otoczce organizacyjnej związanej z naszym nowym krośnieńskim speedwayem.
Trener Ireneusz Kwieciński będzie prowadził zarówno Cellfast Wilki w eWinner 1. Lidze oraz zajmował się akademią żużlową Wilków i nadzorował prace przy krośnieńskim torze.
– Awans zespołu na zaplecze PGE Ekstraligi był dla pana zaskoczeniem?
– To był historyczny i niesamowity sezon. Wygranie wszystkich meczów w tak spektakularny sposób było wielkim wyczynem. Choć już po dwóch pierwszych kolejkach i zwycięstwie w Opolu można było przypuszczać, że ciężko będzie komukolwiek przeciwstawić się tak jadącej drużynie. To był taki żużlowy walec, który przejechał się po rywalach. Wszystko działało sprawnie i bez zarzutów. W trakcie sezonu należało się tylko zastanawiać jakie będą rozmiary zwycięstw z poszczególnymi rywalami. Chyba niewiele osób zakładało przed sezonem, że Wilki pokażą taką moc.
– Dlaczego zdecydował się Pan zostać trenerem Wilków? Jakie były najważniejsze argumenty, które pana przekonały?
– Zdecydowałem się przyjąć tę ofertę współpracy między innymi dlatego, a może przede wszystkim dlatego, że postawiono na szkolenie młodzieży. Zawsze chciałem uczyć młodych, tylko nie zawsze były warunki i możliwości. Dziś mamy deficyt jeśli idzie o chętnych do uprawiania tego sportu, ale wierzę, że ci młodzi się pojawią. Dobre wyniki zawsze zachęcają młodzież do przyjścia na trening i prób jazdy na żużlu. W Krośnie mamy teraz boom na żużel, zainteresowanie mieszkańców jest ogromne. Dlatego już teraz zachęcam do treningów. Osobiście zawsze podobały mi się drużyny, w których startowali wychowankowie. Taki model chcielibyśmy stworzyć w Wilkach, choć wiadomo, że to długa droga, wymagająca cierpliwości i pracy. Chciałbym doprowadzić do sytuacji żeby chociaż tę obsadę juniorską w krośnieńskiej drużynie stanowili chłopcy z regionu. A później, z biegiem czasu, ci młodzi powinni przechodzić na pozycje seniorskie jako filary podstawowego składu.
– Co może przyciągnąć młodych chłopców do tego sportu?
– Na pewno dobra jazda drużyny, fajne wyniki, atmosfera. Poza tym jak ktoś pojawia się z Krosna w drużynie to działa na innych jak magnes. Przychodzą wtedy kibice zobaczyć swojego przyjaciela, kolegę, znajomego. Jak pojawia się jeden czy dwóch chętnych to potem zaczyna się lawina. Adept bierze kolegę z klasy, ten swojego sąsiada i tak się to układa. Mamy plan jak uruchomić profesjonalną szkółkę żużlową. Będziemy szczegóły jeszcze dopracowywać, ale już teraz zapraszam wszystkich chętnych, którzy chcą spróbować jazdy na motocyklu. Już w zimie warto się spotkać i porozmawiać co będziemy robić dalej. Wkrótce ruszą też zajęcia. A wiosną zawarczą motocykle, przebierzemy się w kevlary i będziemy jeździć na torze.
– W Wilkach będzie pan współpracował z menedżerem Michałem Finfą. To takie spotkanie po latach…
– Michała znam wiele lat, bo działaliśmy w przeszłości w krośnieńskim żużlu razem z nim, jak i z jego tatą. Jego doświadczenie wyniesione chociażby z ostatnich lat pracy we Włókniarzu Częstochowa na pewno będzie procentować w Wilkach. Zresztą moja decyzja o współpracy z klubem też wiązała się z tym, że przychodzi Michał. Warto współpracować z takim fachowcem i mieć go koło siebie w parku maszyn.